(opublikowany: 01.06.2009r.)
Ostatnio przeczytałam (nie pamiętam gdzie): Nieśmiałość jest wielkim grzechem przeciwko miłości.
Może i tak. Ale jeśli podoba Ci się ktoś, choć chciałabyś z nim porozmawiać jak najbardziej normalnie, nie potrafisz. Jednym przeszkadza po prostu wrodzona nieśmiałość, innym zniewalająca uroda niedoszłego rozmówcy. Emocje jakie budzą się w społeczeństwie są naprawdę różne.
Również zachowania ludzi są bardzo różne. Warto się im przyjrzeć, czasem mogą dać lepszy efekt niż obejrzenie naprawdę dobrego filmu 🙂 Chociażby stojąc na stacji, czekając aż auto zostanie zatankowane, lubię rozglądać się po otoczeniu. Patrzeć na ludzi, jak się zachowują, jakie mają miny.
Rzadko który się uśmiecha tak sam dla siebie. Każdy patrzy tylko jak najszybciej załatwić powinność i odjechać w siną dal. To normalne, że każdy ma swój cel, ale dlaczego nie można przejść obok drugiego człowieka uśmiechając się po prostu do siebie i nie zostać obrzuconym przy tym spojrzeniem, które nie mówi nic pochlebnego? Tylko dlatego, że ktoś idzie i się sam do siebie uśmiecha.
Czasem idąc chodnikiem, sama z własnymi myślami, kieruję je na takie tory, że aż chce mi się śmiać do własnych myśli. Rzadko kiedy to robię, choć zdarzają się momenty zapomnienia. I wtedy taka roześmiana, och lepiej żeby nikt tego nie zauważył. Nie dlatego, że nie chce, aby ktoś widział jak się śmieję. Dlatego, że ten kto to zobaczy, odbierze to jako coś nienormalnego… Ale czy powinniśmy być tak do końca normalni?